Pięciolatki mogą (jeszcze) być po prostu przedszkolakami, ale większość rodziców staje przed dylematem: posłać do zerówki? Jasne! Ale czy do przedszkola, czy do szkoły?

Oddziały zerówkowe tworzone są – we wszystkich większych miastach, tam gdzie istnieje prawdziwa możliwość wyboru – zarówno w przedszkolach jak i w szkołach. Każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Jakie?

Zerówka w szkole – to zwolnienie z opłat przedszkolnych. Edukacja szkolna jest bowiem całkowicie bezpłatna, zaś za przedszkole trzeba płacić – opłata stała, opłaty za dodatkowe zajęcia (większość rodziców 5-latków się na nie decyduje, by dziecko mogło uczyć się angielskiego czy chodzić np. na lekcje tańca). Dla niejednej rodziny jest to niepodważalny argument przemawiający za szkołą.

Ale z drugiej strony – lekcje w zerówce w szkole trwają zwykle pięć godzin. Po tym czasie (około 13.00) dziecko może zostać wprawdzie w świetlicy – ale przebywa tam z dużo starszymi dziećmi i czasami (często?) opieka pozostawia sporo do życzenia. Pań na świetlicy jest mało (dwie to maksimum), dzieci – całkiem sporo. Tymczasem w przedszkolu dziecko ma dobrą opiekę do 17.00, czasem nawet dłużej. Więc może jednak przedszkole? Zwłaszcza, jeśli nie mamy pod ręką babci, cioci czy dziadka którzy z dobrego serca zabiorą dziecko do siebie do czasu powrotu rodziców z pracy?

Na pewno nad pozostawieniem dziecka w przedszkolnej zerówce powinni się zastanowić rodzice, którzy swojego malucha posłali do przedszkola jako 4-latka. Nawet dla towarzyskiego, szybko adaptującego się do nowego otoczenia dziecka zmiana środowiska rok po roku może być trudna. Chyba, że w przedszkolu dziecko czuje się „tak sobie”, narzeka na kolegów czy panie – wówczas rozsądnie jest nie szukać nowego przedszkola, ale od razu zdecydować się na zerówkę szkolną.

Argumentem, przemawiającym za przedszkolem jest oczywiście logistyka – jeśli np. młodszy brat czy siostra właśnie rozpoczął przedszkolną edukację, łatwiej jest pozostawić starszaka w przedszkolu, niż rozwozić dzieci do dwóch różnych placówek.

- Zdecydowałam się na przedszkole. Moje dziecko ma w końcu dopiero pięć lat.

Jeszcze zdąży nasiedzieć się w ławce – stwierdziła jedna z moich przyjaciółek. Bardzo się zdziwiła, gdy wyjaśniłam jej, że zerówki szkolne w niczym nie przypominają klas, że zarówno wystrój, wyposażenie jak i organizacja dnia są identyczne w szkołach i w przedszkolach (oczywiście, w kwestii czasu przeznaczonego na edukację). Dzieci zarówno w przedszkolu jak i w szkole nie siedzą w ławkach, zaś nauka jest ściśle powiązana z zabawą.

Na pewno argumentem przeciw szkole nie powinien być „młody wiek”. Warto pamiętać, że w Wielkiej Brytanii, Francji czy Holandii do szkół uczęszczają już czterolatki, zaś pięciolatek w szkole nikogo nie dziwi. Oczywiście – najmłodsze klasy są w pełni przystosowane do potrzeb małych dzieci, ale trzeba oddać sprawiedliwość: polskim szkolnym zerówkom również niczego nie brakuje. Przy szkołach, do których uczęszczają pięcio i sześciolatki powstały nawet kolorowe place zabaw, na których dzieci mogą się wyszaleć.

A argumenty przemawiające za szkołą? Bywają dzieci, które marzą, by pójść do szkoły. Mój synek twierdzi na przykład, że on już nie chce chodzić do przedszkola, chce iść do szkoły – jak starszy kuzyn. Nie warto wtedy zwlekać, trzeba iść za ciosem! Jeśli dziecko łatwo przystosowuje się do zmian, lubi czuć się dorosłe – łatwo można mu to umożliwić. Warto też pamiętać o podstawowych zasadach, jakie obowiązują przy przygotowywaniu dziecka do kolejnej zmiany w życiu. Rodzice powinni sami myśleć o niej wyłącznie pozytywnie, by nie nastrajać dziecka własnymi emocjami w jakikolwiek negatywny sposób. To może się wydawać absurdalne, ale psychologowie dziecięcy są zgodni: większość stresów związanych zarówno z pójściem do przedszkola, jak i do szkoły, dzieci przejmują od swoich rodziców. Czyli – dziecko będzie tak myśleć o szkole, jak my mu podpowiemy. Więc, przynajmniej na starcie, warto powtarzać jak mantrę: Szkoła jest super. Kto wie, może naprawdę będzie?

Anna Kozłowska